Przytłoczeni ślubnym sezonem (którego główną część powoli kończymy) nie mieliśmy czasu na regularne dbanie o swoje kanały social media, a tym bardziej na tworzenie blogowych wpisów. Trochę nas to denerwowało, że mając tyle fajnych historii na dyskach nie mamy kiedy ich publikować. Może po prostu zabrakło konsekwencji, a brak czasu był tylko wymówką. Tutaj z pomocą przyszedł Instagram i jego funkcjonalność w postaci quizu. Zapytaliśmy w nim naszych obserwatorów o to, którą z par chcieliby zobaczyć w pierwszej kolejności na blogu i tak bohaterami dzisiejszego wpisu zostali Aga i Marcin. Czując presję ze strony głosujących możliwie szybko zabraliśmy się za pisanie, a efekty tej pracy poniżej.
Przygotowania ślubne po swojemu
Pierwsze spotkanie z nimi wspominamy z małym sentymentem, bo miało miejsce w nieistniejącym resto barze Strefa, który wspólnie chętnie odwiedzaliśmy. Wspomnieli wtedy o kotach, które lubią i to od nich zaczniemy. Zawsze fascynuje nas, że to chyba jedyne zwierzęta, które nie poddają się całej ślubnej atmosferze. Nie towarzyszy im nerwówka i nie skaczą z ekscytacji jak ich szczekający koledzy. Mimo, że w tym w dniu w ich otoczeniu jest zdecydowanie więcej niż zwykle osób, to nie mają problemu ze znalezieniem miejsca na ulubioną przez nich drzemkę. Podobny luz towarzyszył Adze i Marcinowi, którzy postanowili, że będą przygotowywać się wspólnie w swoim mieszkaniu. Był czas na szklankę ulubionej whisky i kawałek pizzy. Dziewczyny jak to dziewczyny zajęte były make-upem, a Marcin toczył nierówną walkę z krawatem.
Gdybyście kiedyś zastanawiali się jak zorganizować swoje przygotowania, a wiecie już wiecie, że mama, siostra i ciocie oraz first look i cała jego otoczka, to nie Wasz klimat zdecydowanie możecie się wzorować na dzisiejszych bohaterach. Taka forma przygotowań trochę mniej różni się od zwykłego dnia, a tym samym powoduje, że możecie się trochę mniej stresować.
Jak ślub kościelny, to tylko u Franciszkanów
Nie od dzisiaj wiadomo, że jesteśmy ogromnymi zwolennikami ślubów w Bazylice Franciszkanów. Pierwszą ceremonię z ojcami Franciszkanami mieliśmy ponad 2 lata temu i od razu skradli nasze serca. Od tego czasu mieliśmy okazję pracować w ich świątyni chyba już kilkanaście razy, a część z naszych par zmieniała miejsce ślubu właśnie na ich bazylikę po rozmowie z nami. Tam też powstała część popularnego na naszej stronie reportażu ze ślubu Kasi i Andrzeja. Zapytacie teraz co takiego wyjątkowego robią ojcowie, że tak chętnie ich polecamy? Odpowiedź jest prosta – są po prostu ludźmi. Zawsze uśmiechnięci i chętni do pomocy. Kiedy widzą stres na twarzach przyszłej żony i męża błyskawicznie reagują opowiadając jakąś anegdotę. W ich ślubnych kazaniach nie raz słyszeliśmy nawiązania do bohaterów filmowego świata np. Gry o Tron (też byliśmy zdziwieni!), co zawsze wywołuje salwy śmiechu wśród zgromadzonych.
Nie możemy też zapomnieć o niesamowicie klimatycznym wnętrzu ich bazyliki. Pełna bogatych, barkowych zdobień w połączeniu z ciemnymi wnętrzami tworzy niesamowitą przestrzeń dla tak wyjątkowej chwili jak ślubna ceremonia. Nie znamy nikogo, kto przeszedłby obok niej obojętnie.
Wesele w Niepołomicach
Kiedy ślub ma miejsce w Krakowie, to staje się on też naturalnym miejscem na przyjęcie weselne. W końcu logistyka i bliskość wszystkich miejsc jest ważna. Aga i Marcin podeszli do tematu trochę inaczej. Postanowili uciec od zgiełku miasta i jego centrum, gdzie mieli ślub. Wybór padł bezpośrednią okolicę Krakowa. Wesele w Niepołomicach to świetny pomysł między innymi z racji dobrego połączenia drogowego ze stolicą Małopolski. Co więcej Hotel & Spa Azalia który wybrali znajduje się blisko autostrady, co zdecydowanie przyśpiesza przejazd wszystkich gości. Sam hotel zaskoczył nas już od progu kiedy naszym oczom ukazały się czarne ściany i sufit w części tanecznej. Nie ukrywamy, że nie jest to wymarzona kolorystyka do zdjęć, a i sama praca jest zdecydowanie trudniejsza. Niemniej po kilku próbach udało nam się osiągnąć zadowalające rezultaty.
Aga we współpracy z florystami świetnie spersonalizowała hotelową przestrzeń i nadała jej trochę osobistego akcentu. Oprócz wspomnianych kwiatów pojawiła się także ściana ze zdjęciami, które starannie rozmieszczone w ramkach pozwalały przybliżyć sobie ich wspólne przygody. To świetny przykład, że nawet w eleganckim i oficjalnym miejscu da się wpleść trochę swoich akcentów. Dzięki takiemu zabiegowo goście czuli się zdecydowanie swobodniej, co pokazali na parkiecie. Tutaj duża też zasługa Pauliny i całego zespołu Artis Cover Band, którzy świetnie wpasowali się w gust muzyczny zaproszonych. Nie będziemy już dłużej Was trzymać w niepewności i zapraszamy do obejrzenia reportażu, jak zawsze z muzyką w tle.
Ślub: Bazylika Franciszkanów w Krakowie
Przyjęcie weselne: Hotel & Spa Azalia
Suknia: Joanna Niemiec Atelier
Garnitur: Vistula
Zespół: Artis Cover Band
Leave a reply