Gdzie na sesję narzeczeńską?
Najczęściej jesteśmy kojarzeni ze zdjęciami robionymi w lasach, parkach i wszelkiego rodzaju zielonych miejscach. W zasadzie nie narzucaliśmy sobie takiej scenerii od początku, ale z czasem okazało się, że właśnie takich sesji robimy najwięcej. Uświadomiły nas o tym nasze pary. Zapytane o to, na co zwróciły uwagę przeglądając nasze prace najczęściej odpowiadały, że na „klimatyczne, naturalne sesje i kolor zielony”. Faktycznie jakoś bliżej nam do zdjęć realizowanych daleko od ulic pełnych turystów i samochodów. Może wynika to z faktu, że mieszkamy w centrum miasta i zwyczajnie ciągnie nas do tego, czego nie mamy na co dzień. Nie znaczy to jednak, że nie lubimy klimatycznej, miejskiej przestrzeni. Po prostu sesji z lasem i pięknym zachodem słońca w tle mamy sporo na koncie i jak tylko pojawiła się możliwość na zrobienie małej odskoczni, to postanowiliśmy ją wykorzystać. Jeżeli Wy akurat marzycie o takiej zielonej sesji narzeczeńskiej w Krakowie, to jedną z nich publikowaliśmy jakiś czas temu na blogu, możecie ją zobaczyć tutaj – sesja narzeczeńska Marty i Dominika.
Myśleliście kiedyś o sesji w nowoczesnym, miejskim klimacie?
Postindustrialna przestrzeń Zabłocia nadaje się do tego jak żadna inna!
Kiedy nasi dzisiejsi bohaterowie napisali do nas i powiedzieli, że w kwestii miejsca zdają się całkowicie na naszą propozycję, to nie musieliśmy się nawet zastanawiać. Zazwyczaj pierwszy pomysł jest tym najlepszym, a nasz wybór od razu padł na krakowskie Zabłocie. Jak możecie się domyśleć, sesja narzeczeńska w Krakowie nie musi mieć miejsca na Rynku, Kazimierzu czy Wawelu. Tym z Was, którzy nie znają Krakowa powiemy tylko, że Zabłocie, to dzielnica kiedyś kojarzona z szeroko rozumianym przemysłem. Teraz stała się przykładem tego, jak wykorzystać pustą, niszczejącą przestrzeń do stworzenia czegoś nowego. Złośliwi powiedzą, że wielkiej sypialni, ale nie ciężko tam znaleźć też klimatyczne klubokawiarnie (jedną z nich – BAL -odwiedziliśmy po sesji), restauracje czy muzea. Nie bez przypadku wspominamy tutaj te ostatnie, bo właśnie jedno z nich – Muzeum Sztuki Współczesnej zostało głównym tłem dla dzisiejszej historii. W mieście uwielbiamy symetrie i faktury. Stalowoszarą elewację MOCAK-u zna chyba każdy, przynajmniej ze zdjęć, które pokazują się po wpisaniu jego nazwy w popularnej wyszukiwarce.
Marketing szeptany jest najlepszy.
Nie raz już przekonywaliśmy tutaj i w innych miejscach o tym dlaczego warto skorzystać z sesji narzeczeńskiej. Wszyscy nasi ślubni klienci mają przy okazji spotkań z nami krótką pogadankę o jej zaletach. Nie inaczej było w przypadku Klaudii, siostry dzisiejszej bohaterki. Nasze rady wzięła sobie tak bardzo do serca, że choć do swojej sesji ma jeszcze trochę czasu, to już teraz wysłała na nią swoją siostrę i jej narzeczonego. Po raz kolejny przekonaliśmy się, że marketing w postaci polecenia bliskiej nam osoby jest najlepszy. Dużo skuteczniejszy niż płatne posty i ślubne portale. Z tego miejsca chcemy podziękować wszystkim (a jest Was sporo!) za takie pozytywne rekomendacje. Tak przy okazji dodam tylko, że to wspaniałe uczucie kiedy przy okazji zdjęć możemy spotkać naszych byłych klientów, którzy tym razem są wśród gości, a my pracujemy dla ich bliskich i znajomych. W tym roku takich historii będzie całkiem sporo i na pewno o nich jeszcze wspomnimy! Tymczasem zapraszamy Was do zobaczenia kilku kadrów z sesji narzeczeńskiej Izy i Konrada, tradycyjnie z muzyczną inspiracją w tle.
Leave a reply
Coś nowego! Super efekt! 👌👌👌😍
Dziękujemy 😊. Dla nas to też było coś innego i tym bardziej jest nam miło, że efekt się podoba!
Bardzo fajna sesja w miejscu innym niż te wszystkie oklepane alokacje. Brawo za odwagę.